Pierwsze wiosenne spacery różnią się od tych zimowych tym, że zamiast patrzeć przed siebie, to zerkam pod nogi. Z nosem przy ziemi wypatruję wśród zieleni kształtów wiosennych roślin. Zielone maleńkie listeczki radują moje serce. Ta cudna, kilkucentymetrowa pokrzywa, lepiężnik nieśmiało zerkający spod warstwy brązowych liści, ziarnopłon ze swoimi soczyście błyszczącymi listeczkami, drobna gwiazdnica…
I wtedy tę wiosenną zieleń przerywa on. Podbiał. Za nic ma marcową modę na kolor trawiasty. Zamiast grzecznie, jak inne rośliny, najpierw wypuścić liście, które wyłapywać mają pierwsze promienie słońca, to z daleka krzyczy swoimi złocistożółtymi kwiateczkami, jakby swoją promienistością chciał konkurować z jasnością wydłużającego się dnia. Nie dziwota więc, że nazywa się go na ludowo carem czy królem wiosennym.
No dobrze, tylko skąd „podbiał”, skoro kwiatuszek żółty? Wiecie, jak wygląda liść tego zioła? Nieco trudniej go rozpoznać, kiedy już przekwitnie, ale i tak nie należy to do zadań najtrudniejszych. Liście ma dość duże, wierzchem zielone, spodnia ich część jest zaś omszona i biała. Nazwę utworzono z przymiotnika biały i dodano do niego przedrostek pod-. W ludowym nazewnictwie występują różne warianty – podbiel, podbielina, podbiałek, jak również nazwy synonimiczne – białun, białkuch, białetnik, białodrzew. Notowano także nazwy łączące biały kolor spodu liścia i jego omszenie – białpuch i białmech.
Dodatkowo, liść nie tylko jest spodem biały. Kształtem swoim przypominało kopyto konia. I cudownie naiwne, tak proste, ale i fascynujące ludowe spojrzenie na otaczającą człowieka rzeczywistość sprawiło, że podbiał nazywano również kobylą stopą i kobilaczem.
Ta sama logika przypisała podbiałowi działanie rozprowadzające chorobę, a znaczy to tyle, że „wyciąga” to, co powoduje bolączkę. Tak jak babka goji, tak podbiół gnoji (ciągnie gnój z rany).
W niektórych regionach podbiał uznawany był za niebezpieczny, miał przyciągać pioruny, dlatego nie trzymano go w gospodarstwie. Poza tym wierzono, że rosnący w ogrodzie nieznaną, nieczystą mocą zamyka kurczaki w jajkach i nie pozwala im się wykluć.
Wracając do białego koloru spodu liści, na zasadzie porównania połączono go z mlekiem, a konkretniej z krowami i mlecznością. Czarownica, kiedy chciała dla siebie całe mleko zabrać z krów okolicznych gospodarstw, zrywała z miedzy podbiał. Nie potwierdzę tej metody, nie próbowałam.
Podbiał jest rośliną, która lubi przewaloną ziemię, z której zdarto wierzchnią, gęstą warstwę zieleni. Stąd występuje na placach budowy, przy ruderach czy na wałach. W takich warunkach właśnie ma miejsce do wzrostu, swobodnie kiełkuje i nie musi walczyć o przestrzeń z innymi roślinami.
Najczęściej podbiał używano w formie okładów na ciało z liści lub jako napary i odwary. Surowcami lekarskimi są kwiaty podbiału, zbierane w suchy i słoneczny dzień, oraz liście (wyrośnięte, lecz młode, bez przebawień i plam). Niestety, żeby nam za łatwo nie było, ususzenie surowców z podbiału może sprawić nieco problemów. Po pierwsze, zebrane kwiaty podbiału łatwo się zaparzają, więc zaraz po zbiorach trzeba rozłożyć je pojedynczą warstwą na materiale i w suszyć w temperaturze ok 45 stopni Celcjusza. Jeśli nie mamy pieca, na którym moglibyśmy ułożyć koszyczki podbiału do ususzenia, musimy skorzystać ze współczesnych udogodnień, jak suszarka do grzybów czy piekarnik. Ważne jest, by kwiaty ususzyć w miarę szybko. Dobrze przygotowany surowiec rozpoznamy po tym, że kwiat nie zmienił koloru i nie rozsypuje się on przy dotykaniu. Zebrane zaś liście należy ułożyć omszoną stronę do góry i suszyć w przewiewnym, ciepłym i zacienionym miejscu.
Świeży sok, papkę czy napar z ziela stosuje się na rany skórce, ropiejące czy wrzodziejące. Ma również pomagać przy leczeniu trądziku i zmniejszać obrzęki po kontuzjach. Znany jest jednak bardziej ze swoich właściwości wykrztuśnych i powlekających, a to ze względu na zawarcie w nim śluzów (nawet do 10%!).
Dr Różański podaje również przepis na intrakt podbiałowy. Świeży surowiec, czy to kwiat czy liść, zależy, co akurat zdobędziemy, mielimy przez maszynkę lub drobno siekamy, po czym przekładamy do szklanego słoika i zalewamy gorącą wódką ( nie spirytusem!). Na szklankę zmielonego ziela przeznaczam pół litra alkoholu. Szczelnie zamykamy i odstawiamy na tydzień. Po przefiltrowaniu można dodać nieco miodu lub olejku pichtowego. Przy kaszlu lub chrypce zaleca się spożywanie jednej łyżeczki intraktu dziennie.
A teraz ważna sprawa! Ostatnie badania wykazały, że zawarte w podbiale alkaloidy pirolizydonowe mogą uszkadzać wątrobę. Nie zaleca się używania podbiału przez osoby w ciąży i karmiące piersią. Kuracja podbiałem nie powinna trwać dłużej niż 6 tygodni.
Mam pewien cel na ten rok. Liście podbiału używano również jako zamiennik tytoniu, podobno zdrowszy. Liście suszono, zawijano lub kruszono i palono za pomocą fajki. Można o tym znaleźć wzmianki w starszych zielnikach. Dym z palonego podbiału miał leczyć zastane kaszle. Na szczęście, nie mam takiego problemu, ale ciekawią mnie wrażenia smakowe. Na pewno dam Wam znać o tym doświadczeniu!
Tymczasem żegnam się z Wami i życzę obfitych zbiorów!
Z uściskami