“Mleczyk mały, taki ten mały, żółty”

Zacznijmy od zielarskiego sprostowania, chociaż podejrzewam, że jeśli tutaj jesteś, to już wiesz, że mniszek to tak naprawdę nie mlecz. Mlecz to mlecz, mniszek to mniszek. I chociaż należą do wspólnej rodziny astrowatych, to botanicznie rzecz ujmując, nazywanie mniszka mleczem to błąd.
Ale my tutaj nie botanicznie, tylko ludowo. A lud, jak już wspominałam, zawsze wie po swojemu.


Mleczem nazywano wszystko, co wydzielało biały sok, mleczko, choć odnoszono się tą nazwą głównie do mniszka, dzisiaj zaś, niemal wyłącznie do niego. Etymologia nietrudna, prosta. Nazwa mlecz przyjmowała różne warianty, jak mleczak, mleczaj, mlecznica, mleczak i zdrobniale, mleczyk, co podpowiada nam, że mniszek uznawany był za roślinę przyjazną, ładną i przydatną. Nie można jednak powiedzieć, że lud nie rozróżniał roślin.  Mleczyk mały, taki ten mały, żółty. Nie ten duży wysoki, takie co są mlecze paskudne. Ten mały. Bardzo dobre lekarstwo jest.

A co jeszcze, prócz mniszka, daje mleko? Krowa. W codziennej magii ludowej takie skojarzeniowe połączenia różnego typu rzeczy były wykorzystywane do zapewnienia sobie dobrobytu i zdrowia, a w związku krowa – mniszek, lud karmiąc nimi zwierzęta wierzył, że wpływa to na ich mleczność, a następnie na smak masła. Echem tego myślenia są ludowe nazwy maślak, maselnik, krówka czy krówny mlecz. Jako zabieg magiczny wiło się wianki z mleczu i wkładano go krowom na główki.



Jako mała dziewczynka uwielbiałam bawić się mniszkami. Pleść wianki, strzelać przekwitniętymi główkami, robić bukieciki, brudzić nimi dłonie i ubrania, a wieczorem płakać podczas bolesnego szorowania rąk szczotką. Wtedy jeszcze nazywałam je albo mleczami, tak samo jak wszyscy dookoła, albo majami, powtarzając za mamą. Do tej pory mi to zostało. Nazywam je często majkami, maiczkami czy majówkami. Jak się dowiedziałam później z różnych książek, nie jestem z tym sama, nietrudno przecież zauważyć, że najobficiej kwitnie w maju właśnie. Za to całkiem niedawno odkryłam inną ludową nazwę mniszka – podróżnik oraz przydróżnik, co wskazuje na jego częste występowanie przy drogach i ścieżkach. Mniszek jest rośliną ruderalną, nie przeszkadza mu deptanie, wyrośnie nawet w najtrudniejszych warunkach. Wystarczy mu kilka ziarenek piachu między betonowymi kostkami chodnika i już z małej rozety zielonych postrzępionych liści zerka na nas złoty kwiat. Jak już przy liściach jesteśmy – ich kształt dał mniszkowi chyba najciekawszą jego nazwę ludową. Wilczy ząb. Bo wyglądają, jakby je wilk swoimi kłami tak pogryzł.

Kiedy mniszek przekwitnie, tworzy znane nam bardzo dobrze dmuchawce. Co ciekawe, kiedy roślina przekwitnie, to na czas dojrzewania nasion obniża się, jakby chroniąc swoje przyszłe potomstwo przed przedwczesną śmiercią przez jakiegoś roślinożercę czy kosiarkę. Dopiero, kiedy nasiona są już dojrzałe, wydłuża łodygę, by wspomóc swoje potomstwo przy rozsiewaniu. Pozwala wiatrom, przypadkowym dotknięciom zwierzyny czy zupełnie nieprzypadkowym dmuchnięciom dzieci i mniej utraconym w swojej dorosłości dorosłym, porwać swoje dzieci. Dmuchawiec wtedy staje się nagi, pokazuje swoje jasne, białawe oblicze. Od tej postaci zawdzięcza swoją oficjalną nazwę. Łysa główka, zupełnie jak u mnicha. Stąd właśnie mniszek. Od dmuchawca, a właściwie jego delikatności i ulotności, ta konkretna postać mniszka nosi także nazwę męska stałość. Tłumaczono to tym że jako i dmuchawiec stały, tako i mężczyźni.



Po tym przeglądzie niektórych nazw tej cudnej roślinki, możemy ze spokojem przejść  do części bardziej praktycznej. Mniszek znajdziemy w koszyku każdego zielarza, tego początkującego, jak i bardziej zaznajomionego z tematem. W ziołolecznictwie używa się kwiatów i korzeni. Dawniej najczęściej stosowano go w formie naparów czy odwarów, nieco później – syropów. Polecany jest na kaszel i choroby płuc, chrypkę i duszności. Pomagał również przy przeziębieniach, gorączce i niedomaganiach ze strony układu trawiennego, jego mleczko zaś służyło jako lek na wszelkiego rodzaju brodawki i kurzajki. Wykorzystywany był także w zabiegach upiększających, naparem płukano włosy lub pito jako herbatkę, aby pannom zeszła stara skóra z twarzy, a druga była młodziutka.

Mniszek niezaprzeczalnie jest stałym elementem wiejskiego krajobrazu. Wygląda tak swojsko, miło, otulająco. Nie znam osoby, dla której złote pola kwitnącego mniszka były by  przykrym widokiem. Kojarzy się z pięknem, spokojem i prostotą życia na wsi. I jakoś tak zawsze od razu cieplej się robi, kiedy w oczy wpadnie złoto jego kwiatów.


A Ty? Jak mówisz na mniszka?

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *